czwartek, 6 grudnia 2012

"drzewo sumień"


  Rośnie w Bełchatowie drzewo sumień. Tak je nazywam. Nosi na sobie tysiące sumień. Przyszpilonych pineskami, tackerem, gwoźdźmi, taśmą, drutem i czym tam jeszcze. Zawsze tam rosło. Jak dla mnie - zawsze. Dla najstarszych bełchatowian może nie. Nie wiem, ile ma lat - nie znam się. Zawsze, ilekroć przechodzę obok, zerkam z niepokojem, czy nie wisi tam moje sumienie. I jak na razie - udaje się - nie wisi. Różne już były, ale moje nie.




  Wyobraziłem sobie kiedyś, że ktoś ściął to drzewo. I nagle ludzie w mieście przestali umierać. Może to ono sprawia, że umieramy. Historia ta stała się początkiem opowiadania o Wisiołach, wsi, w której ścięto dawno temu takie drzewo sumień i od tej pory ludzie żyli i żyli. Tyle, że opowiadanie rozrosło się do rozmiarów książki i tak powstał mój "Prawdziwy facet".

   Dlaczego umieramy? Dlaczego starzejemy się? Nauka nie zna odpowiedzi. Co dwa lata - bodajże - wymieniają się wszystkie nasze atomy. Nasz mózg ma taką pojemność i takie możliwości, że nie sposób wykorzystać ich przez tysiąc lat. Ktoś porównał nasze DNA do sznurowadła i podobno z czasem to sznurowadło się skraca, rozplata - jakbyśmy zgubili owijkę z końcówki. Dlatego nowsze są gorszej, starej jakości. Ja to już chyba całą jedną sznurówkę posiałem w trawie.
   A mimo wszystko, mimo stukania się w czoło na widok człowieka z biblią w ręce, w każdym z nas pulsuje gwałtowne pragnienie życia. I życia. I życia. Pewnie, nie w takich warunkach, jak panują teraz. Skąd się ono bierze, skoro wokół tyle upadku i śmierci. To nielogiczne. Dlaczego najbogatsi ludzie świata, "dobrze zorientowani", wydają fortuny, by zamrażać swoje zwłoki, by ktoś czuwał nad nimi do czasu... No, właśnie. Dopokąd?



Pani Creims sobie przypomina

      tak to było nie dalej nie bliżej
pani Creims sobie przypomina
jest ciemno kiedy pierwsze ławki
z mokrym czołem siwą grzywką
napotyka w parku

pani Creims lubi jesień
zwłaszcza tego roku
wybuchy na słońcu kryzys bezrobocie
jest na co zgonić

tak to było nie dalej nie bliżej jak
wczoraj budka telefoniczna
międzymiastowa rozmowa między nami
kilka samochodów i porodówka
gdzie przychodziło się na świat
z rykiem pękającej zasłony

pani Creims przypomina sobie:
dziś cesarze ścinają głowy i otwierają brzuchy
przypomina sobie deena które
jest wszystkim i niczym

pani Creims drży
opuszkami rozplątuje końcówki
sznurowadeł
                       
                                   wrzesień 2012

     Jakby co, to zdjęcie już mam.            Fot: Zuzanna Kulpa. 

   Tylko myszy. Tym nic nie przeszkadza. Ani DNA, ani człapka, ani granulat z opcją mumifikacji. Panoszą się w piwnicy w najlepsze. W swoich małych dupkach mają całą metafizykę tego ginącego świata. Może muszę się na nie zaczaić?
 

  

1 komentarz:

  1. Nie sądziłam że to drzewo AŻ TAK wygląda. Raczej nie zobaczysz tam swojego sumienia, tak że przechadzaj się bez lęku. Nie zobaczysz, bo jak ono (sumienie, znaczy) będzie tam to kto będzie wtedy patrzył/widział Twoimi oczami?
    A.R

    OdpowiedzUsuń